Na Instagramie możesz dodać tylko jeden aktywny link.
I tylko w jednym miejscu - w opisie swojego profilu, tzw. BIO. I z jednej strony to jest fajne - kierujesz osoby zaglądające na Twój profil tylko w jedno, konkretne miejsce, które w danej chwili jest dla Ciebie najważniejsze. Ale może też być tak, że chciałabyś dodać tam kilka odnośników - np. do bloga i do innych mediów społecznościowych.
I niby się nie da, ale się da... trochę to "obejść" ;-)
Sposoby są dwa.
1. Pierwszy (trudniejszy?)
Jeśli masz własną stronę lub blog na hostingu, możesz utworzyć specjalną, responsywną stronę HTML + CSS, która będzie wyglądem przypominała menu. Przyciski z linkami do konkretnych miejsc. Zaletą jest to, że będzie to w Twojej domenie, więc można przyjąć, że to bardziej "profesjonalne". Łatwiej też będzie zobaczyć statystyki wejść na tę stronę i statystyki kliknięć w poszczególne linki.
Na WordPressie możesz to sobie wyklikać. Wystarczy szablon stron y typu LandingPage (bez stopki, menu, sidebarów - czysta strona) i na niej możesz umieścić np. zdjęcie i przyciski (buttony) z linkami, nawet za pomocą jakiegoś site buildera (np. Elementor). I to wszystko! Proste, prawda? :-)
Gdy masz bloga na Bloggerze, to też da się to zrobić! Tu mój przykład. Jednak w przypadku Bloggera wymaga to podstawowej znajomości HTML i CSS, bo dodatkowo trzeba ukryć wszystkie pozostałe elementy, które domyślnie wyświetlają się w widoku strony (nagłówek, stopka, sidebar).
2. Drugi (łatwiejszy?) - gotowe rozwiązanie
Możesz skorzystać z serwisu Linktr.ee (LinkTree - drzewko linków ;-)) i w prosty sposób, w kilka minut, takie "menu" na swój Instagram przygotować. Poniżej przygotowałam dla Ciebie ściągę obrazkową:
Jeśli prowadzisz fanpage, być może zauważyłaś taką sytuację, że przybywa nowych polubień, a nie dostajesz powiadomienia o tym, kto polubił Twoją stronę. Nie widzisz tego również w ustawieniach. Bardzo często widzę ostatnio pytania o to, dlaczego tak się dzieje? I czy to jest jakiś błąd Facebooka, czy ktoś to sobie w ten sposób ustawił.
Większość fanów możesz zobaczyć, gdy wejdziesz na swój fanpage w "Ustawienia" > "Użytkownicy i inne strony", ale nie wszystkich.
Tak działa ustawienie prywatności na koncie.
Może pomyślisz sobie, że to niemożliwe, że coraz więcej osób zmienia te ustawienia. Weź jednak pod uwagę, że sam Facebook coraz częściej zaczyna wyświetlać użytkownikom podpowiedzi, w jaki sposób mogą ustawiać widoczność swoich postów oraz innych informacji na swój temat. I bardzo dobrze. To, że zaczynamy coraz częściej zastanawiać się, co chcemy pokazać innym, a co wolimy zachować tylko dla znajomych (lub tylko siebie), świadczy o tym, że używamy internetu i mediów społecznościowych coraz bardziej świadomie.
Możliwe jest też to, że nowo założone konta mają domyślne ustawienia, przy większości informacji, jako "tylko dla znajomych". Tego nie wiem - nie sprawdziłam. Swoje konto zakładałam w 2009 roku, od tamtej pory dużo ustawień zmieniłam. Ale to też mogłoby być powodem tego, że coraz więcej osób właśnie w ten sposób ma skonfigurowane swoje profile ;-)
Czy to ważne, ile osób trafi na Twoją stronę internetową?
Gdy 16 lat temu zrobiłam swoją pierwszą w życiu stronę internetową, nie zastanawiałam się nawet nad tym, czy ktoś ja znajdzie. I w jaki sposób to zrobi. Była przecież dostępna publicznie, w internecie, dla całego świata. To nic, że powstała tylko po to, abym się czegoś nauczyła. byłam z niej bardzo dumna (o czym ta strona była pisałam tu: Zrób sobie stronę WWW - co znajdziesz w kursie online?). Każdy komentarz księdze gości (tak, kiedyś coś takiego było - zamiast systemu komentarzy) pokazywał mi, że WOW! Oto właśnie ktoś na niej był! Większość z tych osób trafiła na nią, bo dostała ode mnie link ;-)
Gdy 4 lata później robiłam stronę dla naszej firmy, to kwestia tego, ile osób na nią trafi, stała się bardzo istotna. Gdy otwierasz nową firmę, nie masz jeszcze dużo stałych klientów oraz tych, którzy przychodzą do Ciebie z polecenia. 12 lat temu wyszukiwanie wszystkiego online nie było jeszcze tak powszechne i codzienne, jak teraz. Ale nie było też aż tak dużej konkurencji. Mimo to pozycja, na której Twoja strona pokazywała się w wyszukiwarce była bardzo ważna. Ważne też było to, aby w ogóle się tam pokazywała.
Czy SEO jest Ci potrzebne?
To zależy. Do działania strony nie jest. Do tego, by w gąszczu innych stron wybić się i dać się znaleźć - bardzo.
A co to w ogóle jest to SEO?
SEO to skrót: Search Engine Optimization - czyli: optymalizacja (strony) dla wyszukiwarek internetowych. Przekładając z obcego na nasze napisałabym: Poprawienie (optymalizacja) kodu i treści strony w celu lepszej oceny przez robota wyszukiwarki, a co za tym idzie, wyższe miejsce na liście wyników wyszukiwania. Twoja strona będzie wyświetlała się wyżej, a to sprawi, że więcej osób na nią wejdzie (bo ją znajdzie / zobaczy).
Gdzie się uczyć? Najwygodniej na kanapie.
Dlatego zaczęłam się uczyć, w jaki sposób to zrobić. Wiedzy oczywiście szukałam w sieci - bo niby gdzie indziej? Szukałam. Czytałam Stosowałam. Sprawdzałam czy działa. Może pomyślisz, że tyle lat temu było trudniej coś znaleźć? Może. Dostępnych artykułów było mniej, ale z drugiej strony, w tej chwili mamy taki zalew informacji, że ciężko jest wybrać te, które są na prawdę wartościowe. Teraz tracisz kupę czasu na to, by po pierwsze - wyszukać; po drugie - ocenić na ile te informacje są prawdziwe; po trzecie - przefiltrować, aby się nie powtarzał; po czwarte - przyswoić i przetestować w praktyce.
Niedawno zapoznałam się z treścią kursu w formie ebooka, który przygotowała dla Ciebie Ola Gościniak: "Opanuj SEO w 14 dni". Jakiś czas temu recenzowałam jej kurs "Stwórz stronę WWW w 30 dni", który uważam za bardzo dobry i polecam nadal. Dlatego spodziewałam się, że i kolejny kurs Oli będzie dobry. I nie zawiodłam się. Nie chcę pisać Ci, co znajdziesz w kursie, bo to wszystko znajdziesz na stronie z jego opisem. Ten kurs to pigułka wiedzy.
Moja recenzja zmieści się tym razem w jednym zdaniu:
👉 Samo mięso; zero ściemy i lania wody. 👌
Gdybym była w tej chwili na początku mojej drogi, to przeczytanie tego ebooka zaoszczędziłoby mi masę czasu. Nie dość, że znajdują się tam wszystkie potrzebne informacje o tym, co wpływa na pozycję strony w wyszukiwarkach i jak tworzyć angażujące treści, to jeszcze są w nim praktyczne zadania i ćwiczenia.
Nie uważam natomiast, by ten temat opanować w 14 dni. Dwa tygodnie pozwolą Ci na zrozumienie z czym to się je, zaplanowanie strategii oraz rozpoczęcie wprowadzania zmian na swojej stronie lub blogu. Na początku pracy jest więcej, ale z czasem, kiedy wypracujesz pewne nawyki, będziesz to robiła automatycznie, a Twoja strona będzie szybowała w górę.
Co ma kawa do kursu?
Kurs nie jest bezpłatny, ale możesz pobrać za darmo jeden z rozdziałów i sama zdecydować, czy jest on dla Ciebie. Kurs nie jest też drogi - kosztuje 67zł, to mniej więcej tyle, ile kosztuje kilogram dobrej, ziarnistej kawy. A kopa Twojej stronie da zdecydowanie mocniejszego niż kawa daje Tobie :-)
W dniach 14-21 listopada partneruję kursowi Oli, dlatego mam dla Ciebie prezent jeszcze ode mnie - mini ebook "Zobacz swoją stronę oczami klienta". Opisuję w nim narzędzie, dzięki któremu możesz nagrywać zachowanie osób odwiedzających Twoją stronę - nagranie ekranu. I dokładnie będziesz na takim wideo widziała, jak twoja strona im się wyświetla, jak porusza się kursor, w których miejscach się zatrzymują i gdzie klikają. Przydatne np. wtedy, gdy wprowadzasz zmiany w układzie strony lub testujesz popup'y (wyskakujące okienka).
Aby otrzymać prezent, kup w dniach 14-21 listopada, z mojego polecenia (linku), kurs "Opanuj SEO w 14 dni". Bonus wyląduje w Twojej skrzynce mailowej do 14 dni od daty zakończeniu promocji. [Promocja zakończona]
To jak? Chcesz dodać swojej stronie skrzydeł, czy nie?
Wiesz, czym jest VOD? To wideo na żądanie. Oglądasz co chcesz i kiedy chcesz. Taka nowoczesna telewizja. Tak też działa YouTube - znajdziesz tam praktycznie wszystko i w każdej chwili. Od śmiesznych filmików, przez filmy, tutoriale, aż po profesjonalne programy czy wywiady.
A czy wiesz, czym są podcasty? Działają podobnie jak VOD, tylko bliżej jest im do radia. To takie audycje na żądanie. Interesuje Cię dany temat, znajdujesz odpowiedni kanał. Subskrybujesz i dostajesz powiadomienie o każdym nowym odcinku. Te wybrane odcinki (lub wszystkie, jeśli chcesz), możesz dodać do playlisty i odsłuchać wtedy, kiedy najbardziej Ci pasuje.
Tyle, że filmy zajmują więcej Twojej uwagi - słuchasz i oglądasz. A nie zawsze (moim zdaniem) obraz jest niezbędny. Czasami chciałbym posłuchać, bez włączania "wizji", jakiegoś ciekawego wywiadu lub wykładu. Oczywiście można zamienić sobie film na mp3, puścić na komputerze lub przerzucić na telefon, czy odtwarzacz mp3 i odsłuchać gdzieś w drodze, albo przy sprzątaniu czy prasowaniu, jako zamiennik muzyki. Tylko jest to czynność, która jednak za każdym razem zajmuje trochę czasu. I jeszcze trzeba o tym pamiętać ;-)
A co by było, gdyby dało się zasubskrybować samo audio z YouTube,
Dzisiaj tylko krótka zajawka wywiadu, który w całości możecie przeczytać u Ani Czereszewskiej - "Dzieci i Pieniądze". Ania zadała mi kilka pytań o programy do kontroli rodzicielskiej oraz antywirusowe. Polecam nie tylko sam wywiad, ale i całego bloga Ani. Szczególnie, jeśli jesteś mamą. Ania porusza tematy związane z edukacją finansową dzieci.
Aby przejść do wywiadu, kliknij tu lub w obrazek poniżej:
Jeśli tworzysz swoje grafiki do kanałów social-media (i nie tylko), to na pewno znasz narzędzie canva.com. Trudno go nie znać ;-) Jakiś czas temu Canva dodała możliwość używania jej w języku polskim. I super! Tylko niedługo po tym, zaczęły się problemy z wprowadzaniem polskich znaków na grafikach. Jedno z drugim prawdopodobnie nie jest powiązane, ale wynika z tego, że są wprowadzane zmiany. A wiadomo, skoro są zmiany, to mogą się też pojawić błędy.
Być może jest to związane ze skrótami powiązanymi z klawiszami ALT lub ALT+CTRL. Zauważ, ze gdy w Canva naciśniesz ALT+L (lub też ALT+CTRL+L) to tekst wyrówna się do lewej strony. Tak się zdarza czasem, gdy zainstalujesz jakiś program (np. Evernote) - przestaje działać jakaś polska literka. Dzieje się tak, bo program ma do niej przypisany swój skrót.
Support (pomoc techniczna) jedyne co nam odpisze, po zgłoszeniu problemu, to to, że w chwili obecnej nie wspierają języka polskiego. I, że jak chcemy, to możemy sobie wklejać tekst z notatnika.
Ok, to jest jakieś rowiązanie. Przy wprowadzaniu dużej ilości tekstu, jest to dobre wyjście z tej sytuacji. Ale jeśli chcesz tylko napisać jedno zdanie, w którym występują dwie polskie litery, może wygodniej (i szybciej) będzie Ci skorzystać z tyldy. To taki znaczek na klawiaturze, którego prawdopodobnie nie używasz ;-) Znajdziesz go najczęściej pod klawiszem ESC (escape) a wygląda on tak: ~
Ciekawostki mogą się kiedyś przydać - nawet nie wiesz kiedy
Dawno, dawno temu, chyba było to w szkole na informatyce, dowiedzieliśmy się, ze właśnie za jej pomocą można też zrobić polskie znaki - zamiast używania klawisza ALT. W ramach ciekawostki. Myślałam, że nigdy to się nie przyda (bo i po co to komu?), ale jak widać, można to wykorzystać w Canvie :-) Taka myśl mi wpadła do głowy, sprawdziłam więc i działa!
Nasze palce są przyzwyczajone do pisania polskich znaków z alt'em, ale cóż - myślę, że nie jest to aż tak niewygodne, aby nie skorzystać, gdy tego będziemy potrzebować. A nawet jak nie, to może się przydać Ci w ramach ciekawostki - być może będziesz kiedyś w takiej sytuacji, gdy będzie Ci to potrzebne. Tak, ja też myślałam, że to się nigdy nie wydarzy :D
Ściąga rysunkowa:
A tu nagranie, gdzie pokazuję, że nie kłamię - działa ;-)
Użyłam klawiatury ekranowej, aby było dokładnie widać co klikam.
EDIT 19-10-2017
Odkąd podzieliłam się tym trickiem, coraz więcej widzę* poleceń pisania polskich znaków w Canva właśnie z tyldą. Mam wrażenie, że już pół internetu sobie o niej przypomniało 😂😂😂 bo w każdym wątku pojawia się ten sposób, a pytań o polskie litery w Canvie jest sporo.
Cieszę się, że mój pomysł Wam się podoba i dobrze się sprawdza! 😎
Czy ja już mogę czuć się wpływową blogerką? 🙊😂
*) głównie w grupach FB, ale powstają też tutoriale na YT pokazujące ten sposób. I trochę smuteczek, że zamiast linkować do źródła, są robione kopie.
PS
"Trick" z tyldą oczywiście nie pomoże, gdy font (czcionka) nie obsługuje polskich znaków. On nie tworzy znaków, to tylko metoda ich wprowadzania. Jeśli szukasz listy fontów w Canva, które obsługują polskie znaki (czyli autor fontu takie znaczki przewidział i zrobił), to pod tym linkiem ją znajdziesz: Lista polskich czcionek w canva.com
PPS
Od niedawna pojawiło się ułatwienie w wyszukiwaniu fontów z polskimi znakami - jeśli używasz Canvy w języku polskim, to powinnaś widzieć je na samej górze listy:
BTW
Wysłałam też informację do Canva, aby zamiast odpowiadać szukającym pomocy użytkownikom "nie da się", "nie obsługujemy", "pisz w notatniku pojedyncze literki i kopiuj", podpowiedzieli też inną możliwość - choć nie sądzę, aby to robili. Może to też kwestia mojej łamanej angielszczyzny ^^.
Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby po prostu to naprawili. Też na to liczę i czekam z niecierpliwością ;-)
EDIT 19.06.2018
Błąd naprawiony, mam nadzieję ;-) Polskie literki zaczęły (w końcu!) działać poprawnie w Windowsie, w przeglądarce Chrome. W Firefox niestety jeszcze nie, ale może to kwestia czasu ;-)
Jednym z najczęściej używanych narzędzi do transmisji online (np. webinarów) było do tej pory Google Hangouts. Od 12 września 2016r Google przeniosło tę usługę do serwisu YouTube - YouTube Live. Nadal można z niego korzystać, jedyne, co się zmieniło, to miejsce, w którym konfiguruje się wydarzenie online.